Czy leci z nami pilot albo o strachu przed zadawaniem głupich pytań.

Kto pamięta przysłowie:

Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi

Bardzo stare i bardzo mądre.

Zgadzam się z nim całkowicie. Więcej, uważam, że nie tylko nie ma głupich pytań, ale też wiele złego, od wzajemnej nienawiści po zwykłe codzienne utarczki słowne, dzieje się właśnie dlatego, że nikt już nie zadaje pytań. 

Powody są dwa. 

Pierwszy to trudny do zwalczenia całkowity brak zainteresowania… wszystkim. Mało kogo już tak naprawdę interesuje, co mają do powiedzenia inni. Każda niemal rozmowa staje się tylko zlepkiem indywidualnych monologów. Pół biedy, gdy dotyczą chociaż tego samego tematu. Wtedy spotkanie można uznać za udane. A przecież, żeby zaistniała jakakolwiek interakcja muszą padać pytania. Po prostu muszą.

Drugi powód jest mniej okrutny, ale za to równie istotny. Nie zadajemy pytań, bo boimy się, że zdemaskujemy własną niewiedzę, a przez to narazimy się na śmieszność. Kto uważa, że przesadzam, niech zaproponuje znajomemu nastolatkowi, by spytał na szkolnym korytarzu jak się gra w tę słynną Grę o Tron.

A ile pytań pada na zakończenie każdego szkolenia czy wykładu?  Czy reszta uczestników naprawdę nie ma żadnych wątpliwości? No właśnie.

Boimy się pytać – to pewne. 

Niepotrzebnie. 

Zadawanie pytań to może i trochę odkrywanie przyłbicy, ale na dłuższą metę się opłaca. Zwłaszcza, że nagle może się okazać, jak wiele osób też nie wie tego, o co pytamy, albo tylko tkwiło w błędnym przekonaniu, że wie. Że jest zupełnie inaczej, niż wszyscy myśleli, tylko nikt nie miał dotąd odwagi zadać prostego pytania. Pamiętasz ulgę tych wszystkich ludzi, oglądających władcę w Nowych szatach cesarza Andersena, gdy usłyszeli dziecko, które pyta: Czemu król jest nagi? A przecież to wydawało się w tamtych okolicznościach takie głupie pytanie. Stawiajmy więc sobie i innym pytania, bo skończymy marnie. Bez szans na realną komunikację w czasach, które mają najwięcej narzędzi do komunikowania się w historii. 

A jeśli już o tym mowa, to w rankingu pytań najwyższe miejsce zawsze będzie miało dla mnie pytanie zaczynające się od magicznego: dlaczego? 

Przy nim jednym, reszta tak pomocnych w deklinacji pytań, wypada raczej blado. Jakie ma znaczenie kiedy?komu? albo z kim? kiedy nadal nie wiesz dlaczego?

Myślę, że tylko ono daje gwarancję, by dowiedzieć się czegoś naprawdę, bez względu na to, czy przedmiotem „badań” jest akurat jakaś kwestia naukowa czy drugi człowiek.

Skoro ranking, to wypada też podać najmniej według mnie trafne pytanie:

Mamooo, śpisz? 😉